Niezbadane są wyroki polskich dystrybutorów. Podczas gdy komediowe perełki zza oceanu pojawiają się od razu w wypożyczalniach ("Wykiwani"), zaś czas do premiery arcydzieł odmierzamy siwymi
Niezbadane są wyroki polskich dystrybutorów. Podczas gdy komediowe perełki zza oceanu pojawiają się od razu w wypożyczalniach ("Wykiwani"), zaś czas do premiery arcydzieł odmierzamy siwymi włosami ("Funny People"), na srebrnych ekranach wątpliwe triumfy święcą filmy przeciętne i wtórne. Obraz Jody'ego Hilla jest kolejnym, który z importu trafia prosto na rynek DVD. Szkoda, podejrzewam, że seans w galerii handlowej byłby doświadczeniem ciekawszym i pełniejszym. W jednej z takich galerii pracuje Ronnie Barnhardt. Jest szefem ochrony i trzyma swoich podwładnych na krótkiej smyczy. Dzień upływa mu na wzdychaniu do dziewczyny z działu kosmetycznego, opijaniu się darmową kawą i oglądaniu telewizji z matką-alkoholiczką. Gdy klienci galerii stają się celem ataków podstarzałego ekshibicjonisty, Ronnie wkracza do akcji. Najpierw ze swoich współpracowników formuje bojówkę, potem wchodzi w konflikt z przydzielonym do sprawy zboczeńca detektywem (nabuzowany, nominowany do Złotego Globu Liotta), wreszcie postanawia zdawać do akademii policyjnej. Nominalnie to komedia – są dowcipy słowne i sytuacyjne, barwny drugi plan oraz wątek kom-romowy. Jednak im dalej w las, tym mniej powodów do śmiechu. W interpretacji Setha Rogena, Ronnie jest postacią zabawną, ale i żałosną. Nielotnym bękartem amerykańskiej kultury, żyjącym iluzją władzy. Hill gromadzi najpopularniejsze fetysze Amerykanów – mundury, broń, centra handlowe – i bezlitośnie obnaża system, umożliwiający niezrównoważonym jednostkom uczestnictwo w społecznych rytuałach. Dobry żart nagle okazuje się szpilką satyry wbitą w tyłek establishmentu (gdy powstawał film, Obama dopiero rozgaszczał się w Gabinecie Owalnym). W kluczowej scenie Ronnie opowiada policyjnej egzaminatorce swój sen. Nad plac zabaw nadciąga "czarna rakowa chmura", ale oto pojawia się bohater uzbrojony w "największą strzelbę, jaką widzieliście" i bez zbędnego komentarza "wszystko rozpieprza". Ludzie padają do jego stóp. Dziękują, zalani rzewnymi łzami. Wiadomo, dlaczego właśnie o tym marzy pragnący szacunku Ronnie. Nie jest też tajemnicą, jaka kultura uzbroiła go w język potrzebny do opisu podobnych "snów o potędze".
Dziennikarz filmowy, redaktor naczelny portalu Filmweb.pl. Absolwent filmoznawstwa UAM, zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008), laureat dwóch nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej... przejdź do profilu